Dwudniowe pstrągowanie

W piątek 24-go czerwca wyruszyliśmy z Krzyśkiem i Markiem na dwudniowe pstrągowanie. Przed wyruszeniem nad wodę pamiątkowa fotka ze statywu, wymiana przynęt i można zacząć mieszanie w wodzie :)


Krzysiek postanowił pójść w dół rzeki na odcinki mniej dostępne a ja z Markiem mamy zamiar obłowić górny odcinek do miejsca w którym rozpoczął Krzysiek. Marek ma zamiar przetestować małe wahadełko, które mu dałem. Długo nie trwało i  melduje się u niego nasz znajomy :) którego na poprzedniej wyprawie miał okazję poznać Krzysiek . Krótka sesja zdjęciowa i mieszkaniec potoku wraca do domu.

Do zobaczenia za kilka tygodni :)
Po jakimś czasie podszedłem do Marka przyjrzeć się dokładniej pracy nowej blaszki. Podczas ciągnięcia jej wzdłuż brzegu Marek ma kolejne wyjście ryby, a raczej wyjścia- płynie za nią stadko około 6 cierników. W pewnym momencie jeden z nich zdecydował się zaatakować intruza i po emocjonującym holu Marek ma rybę wyprawy:
Obławiamy kolejne miejscówki jednak pstrągi nie chcą współpracować, przynajmniej nie te większe. Poniżej jednego ze zwałowisk u Marka melduje się kolejna ryba .
Doszliśmy do miejsca w którym miał rozpocząć łowienie Szczepan. Ja idę kawałek w dół, Marek w górę rzeki. Niestety u mnie dalej nic, wracam do Marka który stoi z trzęsącymi się rękoma i pali papierosa :) Domyślam się co się stało, miał kolejny kontakt z pstrągiem, tym razem musiało to być coś większego.
Ryba zassała przynętę i Marek jej prawdopodobnie nie dociął. Zabujała się kilka razy na wędce nie dając się oderwać od dna i wypuściła blachę.
Postanowiliśmy pójść w górę rzeki i obłowić odcinek powyżej miejsca gdzie zaczynaliśmy łowienie, tutaj się rozdzielamy. Po jakimś czasie Marek wraca w dół rzeki szybkim krokiem, nie ma pudełka z przynętami. Kończymy łowienie i idziemy go szukać zaczym zrobi się ciemno. Wraz z nastaniem zmroku spotykamy się wszyscy przy samochodach i wymieniamy informacjami. Tego dnia Krzysiek miał wyjście ryby około 47-48 cm.
Powoli szykujemy miejsca noclegowe:
i  ciepłą kolację przy ognisku:
Po północy kładziemy się spać. Pobudka równo punkt 3 i przejeżdżamy na inny odcinek rzeki. Tutaj niestety jest bez rewelacji, dwa spady ryb ok 30-35cm. Ja za Szczepanem wracamy do Gdyni a Marek postanowił jeszcze raz przechytrzyć rybę z którą miał wczoraj kontakt. Pstrąg tego dnia już nie dał się skusić do brania, na pocieszenie kawałek dalej udało się złowić kolejnego miarowego:
Dwa dni wędkowania w trzech i trzy wymiarowe ryby to może wynik niezbyt imponujący, ale zawsze lepiej spędzić czas nad wodą niż przed monitorem :)
Do kolejnej wyprawy- już niebawem...